Ostatni władcy przestworzy
Nie od dziś wiadomo, że jeżeli Steven Spilberg i Tom Hanks razem planują jakiś projekt to będzie to zapewne coś o drugiej wojnie światowej i będzie to dobre kino. Co prawda nie jest to film tylko serial oraz nie ma swojej premiery w kinie tylko na VOD, ale z pełnym przekonaniem można orzec, że jest to produkcja stojąca na bardzo wysokim, kinowym poziomie.
Serial jest typową dla obu Panów (Spilberg i Hanks) opowieścią o losach żołnierzy na frontach drugiej wojny światowej, gdzie wyraźnie zaznaczone i rozpisane w scenariuszu postacie opowieści tworzą zbiorowego bohatera, zmagającego się ze strachem, własnymi słabościami, śmiercią kolegów oraz bezduszną machiną wojenną. Z początku wolno poruszające się jej tryby, z czasem zaczynają przyspieszać, jak wir wciągając kolejnych to młodych ludzi wysyłanych, aby zastąpić utraconych w bojowych misjach lotników.
Serial w żaden sposób nie próbuje opowiadać historii obiektywnie, z punktu widzenia obydwu stron konfliktu. Jest pochwałą, gloryfikacją, niemalże czystym etosem życia amerykańskich lotników, pilotów najsłynniejszych i produkowanych w największej ilości bombowców drugo wojennych. Bohaterowie serialu ukazani są jako rycerze w stalowych fortecach, niemalże jak średniowieczni zbrojnie walczących o dobro, prawość i sprawiedliwość. Fabuła przedstawia jedynie dramat jednej ze stron konfliktu, pozostawiając głuchy strach i niemą śmierć pilotów niemieckich maszyn. Wzorem filmów Clinta Eastwooda, aż prosi się o kontynuację serialu z punktu widzenia niemieckich asów przestworzy.
Jeżeli spojrzymy na serial z punktu widzenia amerykańskiego odbiorcy, to mimo, iż przepełniony jest on patosem, trudno dziwić się twórcom. Nie jest to kino oscarowe, ani nawet nie próbuje nim być. Bardziej przypomina drugo wojenną odpowiedź na falę kina superbohaterskiego - takich marvelowskich superbohaterów w skórach prawdziwych ludzi, pozbawionych ponadnaturalnych mocy, a uzbrojonych w odwagę, determinację oraz poczucie obowiązku.
Sam obraz jest z pewnością gratką dla fanów podniebnych starć lotniczych. Świetne zdjęcia, dobrze dobrane efekty specjalne, idealny montaż, który ukazuje dynamikę walki w powietrzu i nie zaburza widzowi poprawnego odbioru, to ogromne aututy produkcji. Przez większą część akcji w powietrzu, tak samo jak prawdziwym lotnikom, widzowi jest bardzo trudno rozpoznać niemieckie, bardzo szybkie maszyny - Messerschmitt Bf-109. Jedynie kilka razy podczas całej produkcji, w wygenerowanych komputerowo ujęciach w zwolnionym tempie ukazywane są w całej okazałości, przez większą cześć serialu pozostając równie nieuchwytne co dla amerykańskich pilotów.
Oceniają serial rzekłbym, że jest to typowe "kino popcornowe", porównywalne do takiego jakim była kontynuacja także kultowego filmu Top Gun. Tylko czy to jest wada? Z pewnością nie. Jeżeli można zrobić dobre, historyczne kino i ciekawą blockbusterową produkcję zarazem to ja jestem za.