Diuna - woda nie dla wszystkich
Powieś Franka Herberta "Diuna" postrzegana zawsze była jako coś wiecej niż historia o innych cywilizacjach na dalekiej pustynnej planecie, które walczą o dostep do zbiorów cennych zasobów naturalnych. To uniwersalna, wielowątkowa opowieść o rodzinnych więzach, odpowiedzialności jaka ciąży na dzieciach, ekologi, polityce, mistycyźmie, która znacznie wykracza poza swój fabularny wątek.
Większość z was zna fabułe. Ród Harkonenów od lat rządzący planetą Arrakis za namową Imperatora postanawia wciągnąć w pułapkę ród Atrydów, oddając planetę pod ich namiestnictwo. W następstwie ataku na tą planetę młody książe Leto musi stawić czoła swojemu przeznaczeniu. Kto nie zna, temu więcej nie piszę tylko polecam zapoznać się z książka lub filmem. A jest co oglądać i czytać.
Co do filmu to po pierwsze scenografia i charakteryzacja. Twórcy nie starają się wymyślić nowego świata, nowego ujęcia tematu, tylko trzymają się pierwowzoru książkowego. No bo na ile sposobów można przedstawić pustynię? Można to zrobić po prostu dobrze. Wystarcza pokazać surowość planety Arrakis, która swoim mistycymzem i przedziwnymi ogromnymi stworzeniami przyciąga uwage widza, brutalność Harkonenów, symbiozę Fremenów z planetą, opakować to wszystko w ciekawie zaprojektowane kostiumy i mamy gotowy świat Diuny.
Dawno już nie widziałem tak ciekawie zaprojektowanych ubrań, kostiumów i charakteryzacji aktorów. Choć scenografia nie oszałamia, to nie czuć tu wtórności ani drogi na skróty. Jeżeli coś ma być pokazane to po prostu jest a jeżeli może zostać pominięte wąskim kadrem, to niczego to nie umniejsza.
Uwagę przykuwa obsada aktorska. Naprzeciw dosyć "wiotkim" aktorom odgrywającym główne role (Timothee Chalamet i Rebecca Ferguson), postawiono silne role męskie postaci drugoplanowych - Stellan Skarsgard, Oscar Isaac, Jason Mamoa, Josh Brolin i Javier Bardem. Tworzy to swoisty kontrast dla postaci księcia Leto i ułatwia ukazanie procesu przemiany małego chłopca w silnego meżczyznę.
Na koniec kilka słów o muzyce jakś skomponował Hans Zimmer - jest surowa, oszczędna w dzwiękach i przepełniona jakimś mistycyzmem. Zupełnie jak planeta Arrakis. Polecam film wszystkim fanom kina SF.