Matrix: Resurection - Hallelujah. Hallelujah.
Sequel jednej z najsłynniejszych filmowych trylogii nie był chyba przez nikogo oczekiwany, a zapowiedź Lany Wachowskiej o pracach nad scenariuszem rozpaliła wyobraźnię każdego filmowego maniaka i wiernego fana trylogii. Matrix był czymś nowym w kinematografii. W latach dziewięćdziesiątych Internet jeszcze raczkował, w telewizji królował serial ER, na podstawie scenariusza Michela Crichton’a a trailery filmowe były prawie jak wersje demo gier. Ruszając do kina na pierwszą część Matrixa byłem przekonany, że jest to film o hakerach. Myliłem się bardzo, ale było to najfajniejsze rozczarowanie w całym moim życiu. Pisząc ten tekst, nadal uważam trylogie Matrix za jeden z najlepszych, a może i najlepszy film akcji wszechczasów.
Nowa część jest jak spotkanie z pierwszą miłością z dawnych lat gdzie każdy kadr, każde ujęcie przypomina o wspólnie spędzonych wspaniałych chwilach. Od samego początku mamy wrażenie jakbyśmy oglądali produkcję remake’u filmu Matrix, ale wszystko jest odrobine inne i takie same zarazem. Twórcy starają się przypomnieć widzowi początek historii, a łącząc z wprowadzeniem nas do nowej. Zgrabnie wstawione urywki z poprzednich części łączą nasze wspomnienia z tym co się dzieje aktualnie na ekranie i nie pozwalają zapomnieć, że to kontynuacja.
W filmie znani nam bohaterowie z pierwszej części przeplatają się z nowymi. Bardzo dobrze dobrane role damskie kompensują brak tych samych aktorów grających stare role. Piekielnie dobra Jessica Henwick grająca Bugs jest nową główną bohaterka ewentualnej nowej trylogii, dołączając do starej ekipy Neo i Trinity. Henwick wcielając się w swoją nową rolę przeszła przemianę z typowej długowłosej Azjatki jakich na pęczki jest w filmach w krótko ściętą hakerkę o niebieskich włosach, wprost wyciągnięta z planu nowego Blade Runnera.
Zadziwiające jest to jak mało w filmie jest CGI w porównaniu do poprzednich części, oczywiście na plus dla filmu. Nowy „bullet time” jest raczej próbą przypomnienia, że ta technika była czymś tak rewolucyjnym w 1999 roku, że po dwudziestu trzech latach nadal jest stosowana w kinie i bardzo ciężko jest ją zastąpić nowym równie dobrym rozwiązaniem.
Matrix Resurection jest idealnym filmem do kubka popcornu i coli oraz spędzenia dwóch godzin na sofie. Parafrazując klasyka, nie jest to najlepsza kontynuacja serii ale jest to kontynuacja na miarę naszych możliwości.