image
2023-01-31 08:01:04
Droga - Nadzieja umiera ostatnia
Droga - słynna powieść Cormac'a McCarthy, która nie tylko przyniosła mu sławę, ale przede wszystkim nagrodę Pulitzera i międzynarodowe uznanie.

Gdy nie ma już nikogo ani niczego dobrego, a świat jest tylko cieniem dawnej pięknej i bogatej ludzkiej cywilizacji, na kontynencie ameryki północnej dwoje rozbitków przemierza ocean szarości i beznadziei. Ojciec i syn; brudni, zmęczeni, głodni, żyjący w ciągłym strachu przed każdym napotkanym homosapiens na swojej drodze. Ojciec - cichy, skupiony, ukierunkowany tylko wyłącznie na jednej rzeczy: przetrwaniu swojego synka. Codzienny strach, strach przed porażką w zapewnieniu bezpieczeństwa chłopcu, powoduje zobojętnienie na otaczający go świat. Syn - niespełna dziesięcioletni chłopiec, który widział i doświadczył już w swoim życiu więcej niż dorosły mężczyzna, widzi w ojcu swoją jedyną szansę przetrwania. Jest dla niego drogowskazem, zbroją i tarczą, opoką a zarazem przewodnikiem po tym surowym i wypełnionym obojętnością świecie. Ich relacja; ojcowska miłość i całkowicie czysta i niewinna miłość dziecka, jest tak naprawdę konstrukcją całej historii, podtrzymującą ten otaczający i chwiejący się w posadach apokaliptyczy obraz.

Historia tak naprawdę nie ma swojego początku. Bohaterów spotykamy na tytułowej drodze. Obaj mężczyźni wędrują w kierunku oceanu, zapewne w poszukiwaniu lepszego życia, lepszej codzienności, w świecie bez bieżącej wody, pożywienia i elektryczności. Ameryka opisana w książce to nie kraj, nie jest już państwem, to kraina rządzona przez przemoc w uosobieniu morderców, gwałcicieli, kanibali. Otoczeni czystej postaci złem, które czai się w każdym człowieku, gotowe eksplodować w każdej chwili, krok za krokiem podróżują pchając swój sklepowy wózek, mieszczący cały ich dobytek. Stare ubrania, koce, puszki z jedzeniem, trochę mąki, czasem jakieś owoce.

Ojciec i syn opisani są jako jeden mechanizm, którego tryby napędzana nadzieja na lepsze jutro. Obydwaj mężczyźni pocieszają się wzajemnie, mówiąc do siebie, że są tymi dobrymi ludźmi, niosącymi światło, które zarówno dla nich jak i dla czytelnika jest metaforą nadziei na lepsze jutro. To ta myśl daje im siłę co dzień przemierzać wiele kilometrów, zmierzając ku końcowi niekończącej się drogi. Ojciec często powtarza do swojego synka, aby nie poddawał się tylko szedł, szedł, bo kto wie co może ich czekać za zakrętem, może nowe lepsze życie.

 

::: Pozostałe w tej kategorii :::